Wspomagacze transu

Zdarza się, że dana osoba mimo chęci nie potrafi wejść w dostatecznie głęboki stan transu by móc pracować nad swoją niedogodnością. W takich wypadkach (i nie tylko, uważam że pomocne jest to także gdy klient jest hipnotyzowany po raz pierwszy w życiu) przydatna staje się chemia. Uważam, że chemia to jeden z najwspanialszych wynalazków człowieka. Potrafi pomóc na tak wiele sposobów, że ich opisanie zajęłoby całą książkę. Tutaj skupie się tylko na dwóch wybranych czynnikach, które mogą pomóc klientowi wejść w stan odprężającego transu, a które znajdują się po dwóch stronach spektrum. Można także próbować z innymi środkami jednak główną zasadą jest pilnowanie by owe środki nie otępiały.

Ekstazy – zaczniemy od strzału z dubeltówki. Tak, ekstazy jest narkotykiem. Tak, kiedy ostatnio sprawdzałem była nielegalne. Tak, zdaje sobie z tego sprawę, że nieliczni, którzy to przeczytają będą chcieli sprawdzić moje słowa. Niestety będą mieli pecha. Ponieważ już od jakiegoś czasu czyste MDMA jest na polskim rynku bardzo trudno dostępne. To czym szprycuje się aktualnie młodzież na imprezach to tania podróbka złożona głównie z amfetaminy, która ma inne działanie. Więc przykro mi ale informacje tutaj zawarte raczej będą miały zamierzony cel – informacyjny tylko.
Klasyczna “imprezowa dawka” to 80-160 mg i to wystarczy by się pobudzić i zmienić stan świadomości. Jest to ilość optymalna dla większości ludzi by wspomóc swoje wrażenia w czasie imprezy jednak w celach terapeutycznych jest bezwartościowa. Dawka “terapeutyczna” (dla dociekliwych, w latach 70 XX wieku, ekstazy było legalnym środkiem stosowanym w psychoterapiach) to 40-60 mg. Tak mała ilość (oczywiście przy odpowiednich bodźcach) redukuje skuteczność mechanizmów obronnych i pomaga się zdysocjować. Efekt w stanie hipnozy jest niesamowity. Osoba, która zwykle nie mogła przekroczyć poziomu 2 jest w stanie osiągnąć nawet poziom 4.
Niestety (a może raczej stety) nie jest to narzędzie dla debili i pseudoterapeutów. Jest to narkotyk, jakby ktoś nie wiedział i mimo, że przyjmuje się, że szansa na uzależnienie jest niewielka (zwłaszcza przy tak małej dawce) nie warto ryzykować. Jeśli nie współpracujesz z lekarzem, który w razie “złego odlotu” jest w stanie pomóc klientowi to NAWET TEGO NIE DOTYKAJ! Cholernie łatwo (jeśli nie masz wiedzy chemicznej) dać się oszukać dilerowi szukającemu frajera.
Krążą pogłoski, że niektórzy terapeuci, w Wielkiej Brytranii, nadal wykorzystują MDMA (płacąc za nie krocie) w terapii jednak są one przeze mnie do tej pory niepotwierdzone. Poza tym… trochę głupio trafić do mamra za chęć pomocy komuś.

Melisa – teraz coś z drugiego końca spektrum – ziółka. Gdy byłem małym, nerwowym chłopcem babcia przygotowywała mi herbatkę z melisy w celu wyciszenia. Działało różnie, ale na szczęście nie każdy cierpi na ADHD. Ok, żarty na bok. Melisa mimo swojej pospolitości i ogólnodostępności jest środkiem, który potrafi pomóc klientowi się zrelaksować i odprężyć.
Osobiście proponuję ją osobom, które będą hipnotyzowane po raz pierwszy w życiu lub też, które widocznie są pobudzone. Owszem, nie jest to koniecznie jednak przyspiesza relaks i poprawę nastroju klienta. Wystarczy zaczekać z seansem jakieś 15 po wypiciu herbaty.
Brak efektów ubocznych (poza pobudzeniem trawienia ale na to chyba nikt nie będzie narzekał), brak “złego odlotu”, całkowita legalność, ogólnodostępność i całkiem niezły smak (pić bez żadnego słodzenia) sprawiają, że uważam to za środek obowiązkowy w szafeczce każdego hipnoterapeuty.
Melisę zaparzać można na różne sposoby, by uzyskać łagodniejsze lub mocniejsze wyciągi. Jeśli chcemy uzyskać napój o działaniu uspokajającym – naparzamy ok. 1,5 łyżeczki suszu melisy w szklance wody i trzymamy napar pod przykryciem ok. 10 minut. Dla uzyskania napoju relaksującego i odprężającego, czyli takiego o jaki chodzi terapeucie, użyjemy nieco mniejszą ilość suszu – proponuje 0,5-1 łyżeczki.

~ - autor: F1L1P w dniu 15 listopada 2012.

Jedna odpowiedź to “Wspomagacze transu”

  1. Ciekawe 🙂

Dodaj komentarz